Komentarze (0)
Niektórzy mówią, że nie trzeba walczyć z alkoholizmem tylko z kacem . Coś w tym jest tylko jak ktoś kiedyś miał kaca to wie, że to nie takie proste. Mnie akurat nigdy nie boli głowa He He za to kibelek cały jest mój, rzecz jasna nie po pierwszym dniu picia …. O nie nie trzeba sobie na to popracować przynajmniej trzy dni w ilościach przekraczających 0,7 na głowę , samotną głowę pisze tu samotną, bo ostatnie lata picia przebiegały w samotności , typowe u alkoholików, że piją sami . Piłem ćwiartkami. Wyglądało to tak …… szło się do sklepiku po jedną małpkę i potem ciężko było przestać. Jedna ćwiartka potem druga, trzecia i tak dzień zlatywał. Czasem aż się dziwie skąd ja kurcze miałem na to kasę. Nie chcę tu pisać o pracy, bo przeważnie coś tam miałem, były to prace, w których można było przyjść na kacu i jakoś uszło płazem, natomiast wylatywało się za, bumele które oczywiście mi towarzyszyły i zawalałem nieraz całkiem fajne fuchy. Do czasu kiedy żyli moi rodzice zawsze nawet bez pracy na flaszkę jakoś się uzbierało i byle przetrwać dzień , i tak to szło . Sam nie wiem kiedy się to zaczęło ….. pierwsze piwo wypiłem jak miałem 13 lub 14 lat , zgubiła mnie na pewno mocna głowa , oj tak potrafiłem wypić sporo i nikt się nie domyślał ( chodzi mi tu o rodziców ) , z czasem nie przychodziłem w ogóle na noc do domu , bo po co ? tylko by człowiek dostał opr . W czasach szkolnych czyli zawodówka i technikum piłem z przyjacielem Zbigniewem , do dziś jest on u mnie na liście przyjaciół i zawsze tam będzie choć terapeuci mówili że pod żadnym pozorem nie mogę się z nim przyjaźnić , a ja mam to gdzieś . Nie mogę od tak wymazać kumpla z serca i wypiąć się na niego , jakby nie było zna mnie tak dobrze jak chyba nikt , a zawdzięczamy to wspólnym libacją , trzeźwieniem i żeby nie było trzeźwe dni też się zdarzały w końcu jakoś oby dwoje szkoły skończyliśmy i matura po drodze wpadła . Na blogu często będzie się pojawiał Zbyszek bo w końcu to było moje życie więc jak by mógł się tu nie pojawiać.